Chicago Bulls zdobylo ostatni raz tytul mistrza NBA w sezonie 1997/98. Po tym sezonie z zespolu odszedl M. Jordan, a za nim Pippen, Rodman, Longley, Kerr, Burrell, Caffey i Jud Buechler. Razem z nimi zrezygnowal tez trener Phil Jackson. Od tego momentu przestalem byc kibicem Chicago. Stalem sie niewiernym. Powiecie, ze taki kibic to nieprawdziwy kibic i pewnie jest to racja, ale dla mnie skonczyl sie wtedy okres ery “Jordanowskiej”, a Bulls po takich zmianach to juz nie byli ci sami Bulls. Bardziej bylem przywiazany do ludzi niz do klubu/druzyny. A od razu rodzi mi sie w glowie pytanie, ze skoro druzyne tworza ludzie, a prawie wszyscy odeszli to czy ten team nadal istnieje? Dla mnie nie. Istnieje klub, ale nie tamta druzyna. Za duzo zmian.
Byki probowaly wrocic do swietnosci. Pierwszy raz w 1999 roku, kiedy z 1 numerem draftu wybrali Eltona Branda, a z nr 16 Rona Artesta. Brand (razem z S. Francisem) zostal wybrany jako najlepszy debiutant sezonu, a Artest zostali zaliczony do All-rookie second team. Na niewiele sie to przydalo druzynie, gdyz Bulls zakonczyli sezon zasadniczy z bilansem 17-65 i byl to drugi, najgorszy bilans w lidze.
Drugie podejscie do powrotu bylo w 2003, gdy Chicago wybralo 7 nr draftu Kirka Hinricha oraz ponownie zatrudnilo Scottiego Pippena. Z mlodym Hinrichem i doswiadczonym Pippenem na boisku, B. Cartwrightem jako coachem i J. Paxonem jako GM (Paxon i Cartwright to byli gracze Bykow) Bulls mieli nadzieje, ze choc troche ‘magii’ mistrzowskiej druzyny powroci. Niestety sezon 2003-04 byl wielkim rozczarowniem.
W sezonie 2004-05 Chicago wybrali w pierwszej rundzie draftu Bena Gordona i Luola Denga oraz w drugiej Chris Duhona, a takze podpisali kontrakt z wolnym agentem Andresem Nocionim. Od tego momentu Bulls odzyli i po raz pierwszy od odejscia MJ’a awansowali do fazy playoffs, z której odpali już po pierwszej rundzie 2-4 z Washington Wizards. W tym sezonie, Ben Gordon zdobył jako pierwszy debiutant w historii nagrode dla najlepszego gracza rezerwowego. Byla to zarazem pierwsza nagroda ‘Six Man Award’ dla gracza Bulls od czasu, gdy w 1996 zdobyl ja Toni Kukoc. W kolejnych dwoch sezonach Chicago ponownie znalezli sie w playoffs; 2005-06 odpali w pierwszej rundzie z Miami Heat (ktorzy pozniej zdobyli mistrzostwo), a w 2006-07 ulegli w drugiej rundzie playoffs druzynie Detroit Pistons (wczesniej pokonali Heat!).
Sezon nastepny (2007-08) to przetasowania, rotacje i poszukiwanie optymalnego skladu oraz trenera czego efektem byl brak awansu do playoffs. Odkupienie mialo nadejsc w drafcie 2008 w postaci wyboru nr 1. Byki wybrały Derricka Rose. Jeszcze przed sezonem 2008-09 na miejsce trenera zatrudniono niedoswiadczonego Vinny’ego Del Negro (bylego gracza NBA), ktory mial pokierowac mlodymi zawodnikami. Przez dwa sezony Byki graly w fazie playoffs jednak odpadaly juz w pierwszej rundzie (w sezonie 2008-09 dopiero w g7 po zacietej walce z Boston Celtics). Poskutkowalo to rozwiazaniem kontraktu z Del Negro przed rozpoczeciem biezacego sezonu oraz podpisaniem umowy z asystentem trenera Celtics Tomem Thibodeau. Do Chicago dolaczyl rowniez Carlos Boozer.
Jak widac z perspektywy calego sezonu, posuniecia GM J. Paxona byly genialne. Byki zakonczyly sezon z bilansem 62-20, takim samym jak mistrzowska druzyna pod wodza Jordana w 1998 roku. Wtedy Jordan zdobyl MVP, teraz otrzymal ja Rose, a swoja nagrode trenera roku (COY) dorzucil Tom Thibodeau.
W tej chwili Bulls graja w finale konferencji wschodniej przeciwko Miami Heat majac ogromne szanse na zdobycie mistrzostwa NBA. Wracajc do glownej mysli, pomimo swietnego bilansu, nagrod MVP i COY nie wierzylem w Chicagowskie Byki, az do wczoraj, gdy wygrali z Miami 103:82. Nie ogladalem meczu na zywo, powtorke obejrzalem w ciagu dnia. Wtedy gdy zobaczylem – uwierzylem! Chicago - I believe! Do tej pory uwazalem, ze Bulls nie wytrzymaja fizycznie i Heat spokojnie przejda ta serie, ale teraz sytuacja sie odwrocila. A wczorajsze zwyciestwo, to nie byla zwykla wygrana. Oprocz swietnego ataku, byla jeszcze lepsza obrona. Byki praktycznie wylaczyly z gry Jamesa i Wade, oddajac wiecej pola Bosh’owi (a liczylem na to, ze Bosh w ogole nie rozwinie skrzydel przy Boozer’ze). Ale 30 punktow CB na nic sie nie zdalo. Przy tak dobrej obronie Heat grali chaotycznie i nie potrafili odnalezc sie na boisku. Nie udalo im sie wymuszac fauli i popelnili duzo strat. Miami na pewno nie powiedzialo ostatniego slowa, ale jesli chca skrocic dystans to powinni wygrac g2. Jednak z ta ambicja, ktora maja gracze Bykow, Heat bedzie bardzo ciezko uzyskac wyjazdowe zwyciestwo.
Skoro Los Angeles Lakers nie moga juz wygrac w finale przeciwko Chicago to teraz czas, aby wlasnie Bulls po 13-tu latach, prowadzeni przez D. Rose’a pod wodza swietnego trenera zdobyli mistrzostwo NBA. To byloby niesamowite.
NBA Where win championship after 13 years happens.


